sobota, 14 listopada 2015

Wisława Szymborska

Terrorysta, on patrzy

Bomba wybuchnie w barze trzynasta dwadzieścia. 
Teraz mamy dopiero trzynastą szesnaście. 
Niektórzy zdążą jeszcze wejść. 
Niektórzy wyjść. 

Terrorysta już przeszedł na drugą stronę ulicy. 
Ta odległość go chroni od wszelkiego złego 
no i widok jak w kinie: 

Kobieta w żółtej kurtce, ona wchodzi. 
Mężczyzna w ciemnych okularach, on wychodzi. 
Chłopaki w dżinsach, oni rozmawiają. 
Trzynasta siedemnaście i cztery sekundy. 
Ten niższy to ma szczęście i wsiada na skuter, 
a ten wyższy to wchodzi. 

Trzynasta siedemnaście i czterdzieści sekund. 
Dziewczyna, ona idzie z zieloną wstążką we włosach. 
Tylko że ten autobus nagle ją zasłania. 

Trzynasta osiemnaście. 
Już nie ma dziewczyny. 
Czy była taka głupia i weszła, czy nie, 
to się zobaczy, jak będą wynosić. 

Trzynasta dziewiętnaście. 
Nikt jakoś nie wchodzi. 
Za to jeszcze wychodzi jeden gruby łysy. 
Ale tak, jakby szukał czegoś po kieszeniach i 
o trzynastej dwadzieścia bez dziesięciu sekund 
wraca po te swoje marne rękawiczki. 

Jest trzynasta dwadzieścia. 
Czas, jak on się wlecze. 
Już chyba teraz. 
Jeszcze nie teraz. 
Tak, teraz. 
Bomba, ona wybucha.


środa, 11 listopada 2015

Narodowe Święto Niepodległości

Rzadko na moich wargach

Rzadko na moich wargach -
Niech dziś to warga ma wyzna -
Jawi się krwią przepojony,
Najdroższy wyraz: Ojczyzna.

Widziałem, jak się na rynkach
Gromadzą kupczykowie,
Licytujący się wzajem,
Kto Ją najgłośniej wypowie.

Widziałem, jak między ludźmi
Ten się urządza najtaniej,
Jak poklask zdobywa i rentę,
Kto krzyczy, iż żyje dla Niej.

Widziałem, jak do Jej kolan -
Wstręt dotąd serce me czuje -
Z pokłonem się cisną i radą
Najpospolitsi szuje.

Widziałem rozliczne tłumy
Z pustą, leniwą duszą,
Jak dźwiękiem orkiestry świątecznej
Resztki sumienia głuszą.

Sztandary i proporczyki,
Przemowy i procesyje,
Oto jest treść Majestatu,
Który w niewielu żyje.

Więc się nie dziwcie - ktoś może
Choć milczkiem słuszność mi przyzna -
Ze na mych wargach tak rzadko
Jawi się wyraz: Ojczyzna.

Lecz brat mój najbliższy i siostra,
W tak czarnych żałobach ninie,
Ci widzą, że chowam tę świętość
W najgłębszej serca głębinie. 

                               Jan Kasprowicz